fbpx
Jakoś zapomniałam o quinoi (komosie ryżowej) – szprycowałam się innymi zbożami a to, właściwie najbardziej dla mnie pożyteczne, odsunęłam gdzieś na bok. Może dlatego,że pamiętałam z moich rozmów z moją panią doktor w Indiach o właściwościach quinoi rozrzedzających krew – a jak wiemy w ciąży nie jest to dobre. Ostatnio jednak wpadł mi w oko ciekawy artykuł, w którym opisane są właściwości quinoi i to, że rozrzedzanie krwi ma związek z saponinami w niej występującymi. W artykule tym napisano, że należy popłukać zboże (a w zasadzie to pseudozboże, ale nie wnikajmy w szczegóły:) kilkakrotnie ponieważ saponiny rozpuszczają się w wodzie. Ja dla pewności poszłam o krok dalej i przepłukałam ją dwa razy w gorącej wodzie i zabieg ten polecam jeśli komosa ma być podana tym, którzy mają problemy z krążeniem krwi, dzieciom, wysokociśnieniowcom i kobietom w ciąży. Dla tej ostatniej grupy, a szczególnie wegetarian, quinoa wydaje się być zbawienna – nie dość, że posiada lizynę – aminokwas, którego nie można po prostu zsyntetyzować w naszym organizmie i musi być dostarczany z zewnątrz i inne niezbędne aminokwasy dzięki czemu białko z niej jest pełnowartościowe to jeszcze jest kopalnią witamin i minerałów. 100 gr komosy zawiera dwukrotną dzienną dawkę żelaza! W dodatku, z uwagi na odpowiednie proporcje minerałów są one dobrze przyswajane przez organizm – niechby przyswoiła się choć 1/3 z podaży pierwiastków – to i tak znacznie więcej niż z popularnych u nas zbóż. Dla zwiększenia wchłaniania żelaza z kaszy warto spożywać ją w połączeniu z witaminą C z innych produktów. 
I jeszcze dla tych, co uważają za słuszne tylko produkty regionalne: komosa ryżowa jest bliską krewną komosy białej, czyli popularnej u nas lebiody, która swego czasu była bogatym źródłem pożywienia, a teraz niestety uważana jest za chwast. Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że uda się wyhodować na ziemiach polskich tą bogatszą wersję komosy i wcale nie będzie to jakiś produkt zupełnie nie nasz. Ja w każdym razie, jak tylko zima odpuści, zamierzam w tym roku wysiać ziarna i zobaczymy, co z tego będzie:)