fbpx

Dziecko w łonie matki odżywia się składnikami pochodzącymi z jej krwi; wszystko, co potrzebne do rozwoju, organizm, poprzez pierścień pępowiny (po odpadnięciu zwany pępkiem), który łączy się z łożyskiem, wychwytuje z krwi przepływającej w naczyniach krwionośnych (pępowinach). Natura tego zjawiska jest nieprawdopodobna – łożysko zbudowane jest w taki sposób, który umożliwia selektywne sączenie istotnych dla rozwoju płodu składników i substancji, które mają u dziecka jeszcze wyższy poziom niż u mamy (np. immunoglobuliny klasy G – białka odpornościowe). Dziecku nie brakuje zatem niczego; narządy mamy pracują, by dostarczyć mu tlen, pożywienie i różne substancje umożliwiające funkcjonowanie organizmu we właściwych proporcjach. Wraz z przecięciem pępowiny przerwany zostaje nieustanny strumień odżywczy – dziecko jest zdane na trawienie i przyswajanie tego pożywienia, które mu podasz. Dla wielu osób, w tym dla mnie a już na pewno dla kobiet rodzących dzieci w zakątkach tzw. „trzeciego świata”, zupełnie naturalną kontynuacją porodu jest karmienie dziecka własnym mlekiem. Laktacja jest procesem całkowicie naturalnym i przynależnym wszystkim matkom; to tylko i wyłącznie proces podlegający działaniu hormonów, emocji i uzależniony od mechanicznego opróżniania piersi przez ssące dziecko. Kluczową rolę, prócz hormonów, które pobudzają aktywność gruczołów mlecznych, odgrywa świadomość matki, jej nastawienie i emocje, które towarzyszą karmieniu. Zatem prócz wyjątkowych przypadków, np. ciężkiej choroby, każda kobieta jest w stanie wykarmić swoje dziecko tak samo, jak karmiła je przez 9 miesięcy w swoim łonie. Zdarzają się kobiety, szczególnie z przewagą bioenergii wata w konstytucji, które rzeczywiście tego pokarmu mogą mieć mniej, albo może być mało treściwy. Ale nie jest to powód, by pozbawiać dziecka, tego, co można najcenniejszego ofiarować mu w pierwszych miesiącach życia; warto wtedy skupić się na swojej diecie i psychice, a pokarmu na pewno przybędzie. Pozostawiając aspekt rozwijającej się fizycznej bliskości między matką i jej dzieckiem, która jest niezwykle istotnym elementem w rozwoju psycho-emocjonalnym dziecka, zwracam uwagę na naturalne dostosowanie pokarmu do potrzeb dziecka. Mały organizm dostaje właściwe do jego rozwoju na poszczególnych etapach idealne i wyważone proporcje składników odżywczych, których nie da się zastąpić żadnym innym pokarmem! Żyjemy w czasach, w których karmienie piersią wymaga już podjęcia takowej decyzji (wcześniej tak jak napisałam powyżej, na rozważania takowe w ogóle nie było miejsca; w wielu miejscach na świecie nie ma go do tej pory). A teraz kilka argumentów, dla których nie powinnaś się droga mamo zawahać nawet chwili, nawet, jeżeli ma to być związane z niedorzeczną utratą pracy:

– mleko krowie jest odpowiednie do karmienia krowich dzieci – ma idealne, ale dla cieląt nie dla ludzi, proporcje składników odżywczych i minerałów oraz gotowe przeciwciała, hormony i inne składniki biologicznie aktywne (oczywiście są one częściowo wyeliminowane, ale jednak nie wierzę w to, że udaje się to zrobić w całości). Nie chcesz chyba, żeby twoje dziecko było cielakiem.
– Z drugiej strony, w mleku modyfikowanym, które pod względem ilości i proporcji składników odżywczych jest stosunkowo zhumanizowane, brakuje ludzkich hormonów, ciałek odpornościowych i czynników biologicznych takich jak czynnik wzrostu, które są niezbędne do prawidłowego wzrostu i rozwoju dziecka narządów dziecka min. układu nerwowego, przewodu pokarmowego. 
– Dzieci karmione piersią w ogóle lub bardzo rzadko chorują, gdyż mama karmi je swoimi ciałami odpornościowymi dając im ochronę. Możesz karmić nawet będąc chorą – podajesz wtedy dziecku odpowiednie przeciwciała.
– Mleko mamy ma niską zawartość soli mineralnych, dzięki czemu nie dochodzi do obciążenia nerek (jeszcze niedojrzałych). W mleku modyfikowanym może znajdować się nawet potrojona dawka składników mineralnych!
– Mleko z piersi ma zawsze odpowiednią temperaturę i gęstość dla dziecka, ale co najważniejsze jest zawsze sterylne, bez zakażeń bakteriologicznych.
– Jest to produkt gatunkowy, który został stworzony dla potrzeb małego człowieka; zawiera najlepsze dla rozwoju właśnie dziecka podstawowe składniki odżywcze; mleko matki nie powoduje alergii (słyszałam opinie, że rodzą się dzieci uczulone na mleko własnej matki – według mnie to matka powinna przyjrzeć się swojej diecie, bo być może jest w niej tyle alergenów i substancji toksycznych, że dziecko po prostu się przed nimi skutecznie broni; rodzą się natomiast dzieci z wrodzoną chorobą metaboliczną uniemożliwiającą przyjęcie i strawienie matczynego pokarmu)
– Mleko mamy jest łatwostrawne i krócej niż mleko modyfikowane przebywa w żołądku – ma to niebagatelne znaczenie dla niedorozwiniętego jeszcze układu pokarmowego dziecka, gdyż łatwiej sobie poradzi z jego strawieniem i przyswojeniem redukując przy tym powstające wzdęcia, gazy i kolkę. Warto zapoznać się z faktem, że dziecko wypija ogromne ilości mleka w porównaniu do swojej masy – to tak, jakby dorosłemu człowiekowi kazano wypić 13-15 litrów mleka. To wcale nie jest takie proste do strawienia i przyswojenia; układ pokarmowy dziecka wykonuje codziennie szaleńczo trudną pracę. 
– Mleko można podawać bez względu na miejsce i czas – kiedy tylko dziecko jest głodne wystarczy podciągnąć bluzkę i posiłek gotowy. 
– Dziecko je tyle, na ile ma ochotę, a nie tyle, ile wlejesz mu do butelki. Ma to swoje dobre i złe strony, gdyż nigdy nie wiesz, ile zjadło. 
– W mleku matki znajdują się przeciwciała do określonych antygenów pożywienia wytworzone przez jej organizm, w ten sposób organizm dziecka przygotowuje się do samodzielnego ich neutralizowania przez własny system odpornościowy.
– Co najważniejsze, mleko matki w przeciwieństwie do mleka modyfikowanego, zawiera w sobie pranę – siłę, energię życiową, która pozwala funkcjonować organizmowi na wielu płaszczyznach w ramach jednego organizmu (wiąże ciało, umysł i ducha razem) i jest niezbędna do życia.
– Karmiąc własnym mlekiem łatwiej też rozpoznasz preferencje żywieniowe dziecka i przewagę doszy w jego organizmie.
– Karmiąc piersią rozpoznawanie potencjalnych alergii u dziecka zaczyna się dużo wcześniej niż od podawania stałego pożywienia. W przypadku dzieci o przewadze energii wata i pitta ma to niebagatelne znaczenie, bowiem pozwala na szybsze wyeliminowanie z diety dziecka produktów, które mu nie służą i wdrożenie ich zamienników bez narażania dziecka na braki składników mineralnych (w przypadku konieczności wprowadzania diet opartych o jeden lub kilka produktów, co miało miejsce w przypadku mojego syna, który w wieku 14 miesięcy był na niebezpiecznej diecie ryżowej). 
– Mama karmiąca łatwiej i szybciej wraca do formy po ciąży – karmienie przyśpiesza proces inwolucji macicy i redukuje ilość nagromadzonej w ciąży rezerwowej tkanki tłuszczowej.
I teraz problem polega na tym, że podobnie jak Krzyś, Maja również jest bardzo silnie uczulona. Wygląda na to, że nawet na quinoę:( Moja dieta obecnie składa się z kaszy jaglanej, ziemniaków i ryżu:) Obserwujemy… a ja denerwuje się bo nic nie mogę z tym zrobić. I jakoś trudno mi się pogodzić z tym, że potrzeba tu dużo dużo czasu a moja pittowa natura tylko pogarsza sprawę…
Trzymm kciuki za wszystkie mamy w podobnej sytuacji!